piątek, 9 sierpnia 2019

Pytania

Próbuję udawać, że wszystko jest w porządku. Próbuję udawać, że nic się nie zmieniło. Tymczasem mrok coraz głębiej zalega w duszy. Tak bardzo chciałabym wrócić do tego co było - do prawdziwej miłości i prawdziwego sumienia. Coś we mnie umarło, coś innego się narodziło. Nie potrafię znaleźć odpowiednich słów, a mimo tego to piszę. Czuję, że zdradziłam siebie samą...Co mam zrobić? Nie wiem jak wrócić. Czy w ogóle znajdę siłę by wrócić? Czy tego właśnie chcę?

Czy mnie słyszysz?
Czy słyszysz mnie Boże?
Czy możesz coś zrobić?
Bym mogła z powrotem uwierzyć?
Bym nie straciła tego, co mi podarowałeś?

Jak mam wrócić?
Czy mogę wrócić?
Nie chcę robić z Ciebie kata.
Ale tak wiele złego popełniłam
Że należy mi się kara...


sobota, 3 sierpnia 2019

Demony

Ratunku, ratunku
Boże znowu przesadziłam
znowu obrosłam w pychę
Znowu postawiłam siebie wyżej

Tylko ty możesz mnie uratować
Tylko ty cierpisz za to co robię
Chwila zapomnienia
Sprowadziła na mnie demona
Jak mogłam mu ulec

Zabij , zabij zabij mnie
Bo nie zasługuję na życie
Słodka będzie mi śmierć
Jeśli zostanę uwolniona

Od tych demonów

One dopadły moja zgniłą duszę
I żywią się nią
MOJE DEMONY!!!

piątek, 26 lipca 2019

Roztrzaskując

Słowa się łamią
Obietnice spadają
Morderczo, boleśnie
Wbijają się w moje serce
Rozsypana prawda
Kto zdoła ją pozbierać?
Czy usłyszysz mój głos
Wśród tłukącego się lodu
Który spowił twoją duszę?

niedziela, 14 lipca 2019

Do Boga

Tyle razy się do Ciebie zbliżałam
I czułam, że jesteś blisko
Ale jeden raz więcej
Się oddaliłam

Potwór
Inaczej nie można mnie nazwać
Gorszy od wilka odzianego w owczą skórę
Nikt nic nie podejrzewa
Jestem święta (tylko z zewnątrz)

Demony, które hodowałam już od dawna
Próbują przejąć moją duszę
Chyba się im poddam
Tak będzie łatwiej

Nie czuję już nic
Żadnego serca, żadnego sumienia
Zamarzłam?
Nie czuję nawet zimna...

Do siostry

Przez 20 lat próbowałam być taka jak ty
1044 tygodnie chciałam ci dorównać
7305 dni chciałam zachować twoje pozory
Dziś widzę, że to kłamstwo

Nie jesteś idealna
Choć też nie taka jak ja
Jesteś na progu normalności
Podczas gdy mi grozi życiowa bezradność
I pieprzona wyjątkowość
Z której nie ma pożytku

Zawsze chciałam być taka jak ty
Wspaniały związek
Piękni przyjaciele
Dobra uczelnia
Fajni znajomi

Dziś wiem, że idę inną drogą
I mimo wszystko
Cieszę się, że moje marzenie umarło...

Morderca

Próbuję zagłuszyć ból
Ale on już płynie w moich żyłach
Stałam się mordercą
A moją ofiarą
Jest twoja miłość

Próbuję uciszyć krzyk
Ale on już stał się moim oddechem
Póki jestem sama
Nikt nie dowie się
Co zrobiłam

Zabiłam część ciebie
Mówiąc, to koniec
Nie potrafię tak żyć

Życie teraz jest dużo gorsze

Mam wrażenie że moje serce w ogóle nie bije
Podczas gdy tętno uderza do granic możliwości

Tętnice pękają
Od ciśnienia tego bólu
Krążącego w nich
Nie ma tam tlenu

Umieram

Zabija mnie twoja miłość
Nie wiem już
Kto jest prawdziwym mordercą

Potwór

Słyszę szept
Kochaj... porzuć...
Słyszę krzyk
Kochałaś! Porzuciłaś!

Potwór
Czy pod łóżkiem
Czy w szafie
To nie ma znaczenia
Potwór jest we mnie

On domaga się serc
Domaga się bólu
Więc go karmię

Wyruszam na łowy
Fatalna impreza,
Kto wyjdzie z niej żywy?

Potwór
On jest tu
Jeszcze cię nie dopadł
Więc uciekaj

Jeden pocałunek
Jesteś skażony
On dorasta w tobie
Rozwija się...

Z każdym pocałunkiem on rośnie
Potwór
Nie wiem już co czuć
On mi wszystko zabrał
Potwór


wtorek, 19 lutego 2019

Labilność

Spadam na dno
Lub unoszę się do chmur
To trwa całą wieczność
Czy zdarzy się
Że stanę na ziemi?

Nigdy nie dowiesz się
Jak to jest żyć z tą labilnoscią
Bo ten kto nie zaznał
Tego chorego stanu
Nigdy w to nie uwierzy

Nigdy nie zrozumiesz
Jak to jest z nim walczyć
I przegrywać...
Choć ciągle tego doświadczam
Choć tak często mnie to dotyka
Choć tak rzadko jestem normalną
To nie znajduje w sobie sił by walczyć

Nie wiem juz
Ile pudełek leków zużyłam
Kiedyś chciałam z nich zbudować szczęście
Przecież te tabletki właśnie do tego służyły
Miały zapewnić mi lepsze życie
Dziś wystarczy mi stabilność

Nie wiem już
Nie mam pojęcia
Ile łez zdążyłam wylać

Nie wiem już
Nie mam pojęcia
Jak długo unosilam się nad ziemią
I jak długo byłam pod powierzchnią

Ale chociaż ciągle biorę te tabletki
Nie mogę być pewna
Że ten cholerny stan nie wróci
Że nie będzie gorzej niż teraz

W jednej chwili mogę zniszczyć
Wszystko co misternie budowałam

Nikt nie gwarantuje
Że ta chemia mnie wyleczy
Możliwe, że już do końca życia
Będę musiała być od niej zależna

Już się z tym pogodziłam.

To smutne i bolesne
Wiedzieć że tylko te leki
Powstrzymują
Moje wewnętrzne szaleństwo